czwartek, 30 maja 2013

1. To nie będzie Ci potrzebne...

 JUSTIN W OPOWIADANIU NIE JEST SŁAWNY


* Pisane z perspektywy Margaret *

  Moich uszu dobiegł najbardziej znienawidzony dźwięk od czasów szkoły - budzik. Leniwie otwarłam oczy próbując przyzwyczaić się do światła parzącego mnie w twarz, które padało na nią przez odsłonięte okno. No tak, pewnie znowu zapomniałam zasłonić rolety. Ze znudzeniem podniosłam się do pozycji siedzącej i zwlekłam się z łóżka. Podeszłam do szafy jednocześnie przeczesując ręką rozkopane włosy. Po krótszym zastanowieniu postanowiłam założyć czarne szorty przyozdabiane ćwiekami, luźną bluzkę galaxy i czarne conversy. Wolnym krokiem poczłapałam do łazienki zabierając po drodze czystą bieliznę z komody i weszłam do łazienki. Zrzuciłam z siebie brudne ubrania, włożyłam do kosza na brudy i weszłam pod prysznic. Ciepły strumień wody pieścił moje ciało co sprawiło że przez chwilę zapomniałam o otaczających mnie problemach. W mojej głowie cały czas krzątała się jedna myśl. Dlaczego Chris, i dlaczego ja musiałaam być tego świadkiem? Gdyby nie ja nadal bylibyśmy szczęśliwą rodziną ze śląska. Westchnęłam, zakręciłam wodę i wyszłam z pod prysznica po czym założyłam wybrane ubrania. Wyczyściłam zęby uważając na aparat, wysuszyłam i rozczesałam włosy, zrobiłam cieniutką kreskę na powiekach, założyłam okulary które nosiłam nie wiem z jakiego powodu i wyszłam z łazienki. Chwyciłam wcześniej spakowaną tobę i zeszłam na dół.
W kuchni jak zwykle spotkałam uśmiechniętą od ucha do ucha Diane, która nucąc szykowała śniadanie.
- Dzień dobry - przywitałam się przytulając się do niej od tyłu.
- No hej - odpowiedziała melodyjnym głosem z uśmiechem nie przestając kroić pomidora
- A co ty taka szczęśliwa, hmm?
- No wiesz... Jutro wielki dzień - oznajmiła. Wiedziałam o co jej chodzi ale chciałam ją trochę podroczyć.
- Wielki dzień...? - spytałam niepewnym głosem
- Tylko mi nie mów że nie wiesz co jest jutro!
- Yyyyy.... osiemnaste urodziny sieci sklepów biedronka? Już czuję te promocje na czekoladę - udałam zachwyconą, na co moja "siostra" pacnęła się otwartą dłonią w czoło. W jednym momencie wybuchnęłam gromkim śmiechem - Żartowałam. Wiem co jest jutro - wysapałam przez śmiech na co moja współlokatorka podeszła do mnie z mordem wypisanym na twarzy i zaczęła mnie łaskotać. Odpowiedziałam jej tym samym przez co w całym domu było słychać nasze głośne śmiechy.
- Nie za wesoło wam? - z delikatnym uśmiechem do kuchni wszedł Alex na co natychmiastowo przestałyśmy się łaskotać.
- Nie! - odpowiedziałyśmy równo na co mój przyszły tata się zaśmiał.
- Okej, jedzcie śniadanie i się zbieramy. Podwiozę was do szkoły bo muszę jeszcze coś załatwić z właścicielem restauracji w której jutro będziemy odprawiać wesele.
- Tak jest kapitanie! - znowu odpowiedziałyśmy w tym samym czasie stojąc na baczność.
- No to do dzieła załogo - zasalutował przykładając dłoń do czoła, tak jak to robią w wojsku na co odpowiedziałyśmy tym samym i każdy rozszedł się do swoich zajęć. Czasami marzyłam o tym żeby mój tata się nie załamał i miał takie samo poczucie humoru jak on, no ale cóż... Rodziców się nie wybiera jak na jarmarku...


  Na terenie szkoły byłyśmy już o 7:45. Miałyśmy jeszcze 20 minut do lekcji więc nie śpieszyło nam się za bardzo. Wolnym krokiem udałyśmy się w kierunku szafek po potrzebne książki. Pierwsza była muzyka, a później polski. Kiedy tu przyszłam byłam strasznie zdziwiona że w tej szkole obowiązuje taki język. Oczywiście byłam z niego najlepsza, w końcu uczyłam się go od malucha. Z anielskim miałam zawsze większy problem. Najtrudniej było budować zdania i wypowiedzi ale jakoś w końcu się nauczyłam. Nawet teraz mam z nim lekkie problemy ale Diana na szczęście mnie poprawia.
Po drodze spotkałam mojego sąsiada, a mianowicie Justina. Kleiła się do niego jakaś dziewczyna, czyli innymi słowy kolejna zdobycz. Traktuje dziewczyny jak zabawki. Co tydzień ma inną. Już w pierwszym dniu kiedy weszłam do tej szkoły przyrzekłam sobie że będę jedną z nich. Miałam tylko to szczęście że na razie na mnie nie polował. Wszystko zawdzięczam okularom i aparatowi na zęby. Apropo tego dnia czekała mnie wizyta u dentysty i okulisty. Wreszcie pozbędę się tego drutu z zębów i przy okazji wizyty u okulisty zainwestuje w wygodniejsze okulary. Chciałam jakoś wyglądać na ślubie swojej matki. Zależało mi by była szczęśliwa, mimo iż tak ją skrzywdziłam.
Podeszłam do szafki, wpisałam kod i wyciągnęłam książki. Po głowie chodziło mi tysiące myśli co do dzisiejszego dnia, ale na szczęście przerwał mi je dzwonek na lekcję. Szybkim krokiem ruszyłam w kierunku klasy, przeciskając się przez tłum ludzi. Kiedy wreszcie dotarłam do słynnej sali nr. 23 odetchnęłam z ulgą że jeszcze żyje, gdyż ta szarańcza prawie mnie zadeptała. Usiadłam obok Diany u uśmiechnęłam się przyjaźnie. Dokładnie minute po moim wejściu do sali weszła pani Allen, nauczycielka polskiego i muzyki.
- Dzień dobry. - powiedzieli wszyscy chórem.
- Cześć dzieciaki. Dzisiaj będzie luźniejsza lekcja. Nauczymy się chyba najbardziej znanej piosenki w Polsce, i wyprzedzę wasze pytania, nie to nie będzie Mazurek Dąbrowskiego.
- A jak się nazywa ta tajemnicza piosenka jeśli można wiedzieć? - spytał ktoś z końca sali.
- Rudy Rydz - odpowiedziała z bananem na twarzy na co ja położyłam ręce na stole i walnęłam w nie głową wydając jęk zrezygnowania.
- Co się stało Davies?
- To ja już wolę zwykłą lekcję... - odpowiedziałam po polsku
- Nie lubisz tej piosenki? Myślałam że skoro masz taki kolor włosów to raczej będziesz się śmiać z tego powodu.
- Wystarczy że nazywają mnie Alwin i Lisica... Nie potrzebuję być jeszcze rydzem. Myśli pani że mam ochotę słuchać kobiety co śpiewa o grzybie..? A nie przepraszam ona wyje...
- Davies...
- Jestem Margaret! Tak trudno powiedzieć do mnie po imieniu?
- Jeżeli myślisz że krzykiem coś wskórasz to się mylisz. Jeżeli ci się nie podoba to wyjdź z klasy i nie przeszkadzaj mi w prowadzeniu lekcji - powiedziała spokojnie
- Z przyjemnością. Nie mam nastroju do słuchania tych jęków... - odpowiedziałam obojętnie i wyszłam z klasy. Usiadłam obok drzwi do sali i zamknęłam oczy. Niedługo po tym zza drzwi można było usłyszeć pierwsze dźwięki znienawidzonej przeze mnie piosenki. Westchnęłam i włożyłam w uszy słuchawki by skupić się na normalnej muzyce. Ktoś się musiał nieźle napić żeby taki tekst wymyślić... Chwilę później byłam skupiona tylko na muzyce wydobywającej się z moich słuchawek.


Spojrzałam na zegarek - pozostało jeszcze 15 minut lekcji. Wyciągnęłam słuchawki z uszu i ruszyłam w kierunku klasy w której miałam następną lekcję. Położyłam plecak pod ścianą, a sama się o nią oparłam zamykając oczy.
- Rudy rudy rudy rudy rydz, a ja rydza szukam... - ciche śpiewanie w polskim języku dobiegło moich uszu. Rozpoznałam ten głos...
- Czego chcesz? - spytałam szorstkim głosem.
- Pogadać - oznajmił już po angielsku ze złośliwym uśmieszkiem.
- Nie mamy o czym rozmawiać, Justin.
- Byś sie zdziwiła...
- Byś się zdziwił...
- Cięta riposta - zaśmiał się. Miałam ochotę dać mu w twarz.
- Zgasiłabym cię ale gówno się nie pali - uśmiechnęłam się zwycięsko i ruszyłam w kierunku łazienki. W pewnym momencie poczułam popchnięcie i mocne uderzenie w tył głowy i pleców.
- Nie takim tonem suko - chwycił mnie za ramiona i podniósł do góry jeszcze raz uderzając moimi plecami o ścianę. Spojrzałam mu w oczy i nagle wspomnienia powróciły. Spuściłam wzrok.

*WSPOMNIENIE*
Nie mogłam się pozbierać po tym wszystkim. Jak ona mogła nas zostawić z tym wszystkim samych?
Wracałam z parku. Lubiłam takie spacery. One mnie odprężały. Po tym wszystkim potrzebowałam trochę samotności.
Gdy tylko otworzyłam drzwi do moich nozdrzy dotarł smród alkoholu. Weszłam głębiej i zamknęłam za sobą drzwi. Było ciemno.
Jedynym źródłem światła był włączony telewizor, który stał w salonie. Zrobiłam kilka kroków w przód, co okazało się być błędem.
Poczułam jak ktoś chwyta mnie za ramiona i pcha do tyłu zatrzymując mnie na ścianie.
- To twoja wina! - krzyknął ojciec swoim brytyjskim akcentem
- Co ja ci znowu zrobiłam?! - odkrzyknęłam zdesperowana na co dostałam w twarz.
- To przez ciebie ona odeszła! Przez ciebie nasza rodzina się rozpadła! Lepiej by było gdyby twoja matka poroniła kiedy była w ciąży z tobą!
- Puść mnie! Śmierdzisz piwem! Wiem że to moja wina ale nie musisz mi tego przypominać co wieczór! - ryknęłam mu prosto w twarz na za co poczułam pieczenie na drugim policzku.
- Nie tym tonem suko! - splunął po czym kopnął mnie w brzuch.
Skuliłam się na podłodze i kilka łez popłynęło po moich policzkach. Czułam się jak szmata do podłogi. Byłam w tedy tak samo poniewierana jak ona.

*KONIEC WSPOMNIENIA*


- Margaret..? Alvin!! Co jest?! - trząsł mną Justin. Kiedy zobaczył że z powrotem popatrzałam mu w oczy przestał. Moje spojrzenie było przepełnione żalem, złością i obrzydzeniem.
- Zostaw mnie w spokoju - szepnęłam i kilka łez spłynęło mi po policzku.
Zerwałam się na równe nogi przetarłam oczy, chwyciłam plecak i wybiegłam ze szkoły.
Zatrzymałam się dopiero kiedy byłam w parku. Usiadłam na jednej z ławek i wybuchłam płaczem. Wszystko zepsułam. Mogłam się nie godzić na ten wyjazd, ale oczywiście muszę zrobić wszystkiemu na wspak. Już od trzech lat żyje w tej pewności że gdyby mnie nie było, Chris moja mama i tata mieliby szczęśliwą rodzinę.
Po dłuższych rozmyśleniach ogarnęłam się trochę i ruszyłam w kierunku domu. Po drodze kopałam kamyk, który kształtem przypominał tak jakby serce..? Mniejsza o to, byłam już pod swoim domem. Wzięłam głęboki wdech, wytarłam zaropiałe od płaczu oczy i weszłam do środka. Było pusto. Jedyne dźwięki jakie było słychać to odgłosy pralki dochodzące z łazienki. Weszłam do kuchni, torbę kładąc na krześle kierując się w stronę lodówki. Wyciągnęłam z niej puszkę coli i usiadłam przed telewizorem. Nie leciało nic ciekawego oprócz filmu, którego widziałam już kilka razy na Disney Chanel o nazwie "Randka z gwiazdą". Jak na złość kiedy usiadłam wygodnie w fotelu zaczęła się reklama. Wzruszyłam ramionami i skierowałam się do łazienki by zmyć z twarzy resztki eyelinera. Kiedy już szłam z powrotem zatrzymałam się chwilowo w kuchni wyciągnęłam z szafki paczkę popcornu po czym znowu wygodnie usadowiłam się przed telewizorem. Zawsze zastanawiało mnie czy stwierdzenie "kto się lubi ten się czubi" jest prawdziwe. Na przykład ja z Justinem się nienawidzimy i tylko nienawidzimy. Nie czuje do niego nic oprócz obrzydzenia. Odkąd przeprowadziłam się do Atlanty potrafi wyprowadzić mnie z równowagi. Najgorzej było na początku kiedy nie potrafiłam się pozbierać a on mnie tylko dobijał.
Potrząsnęłam głową aby odgonić wspomnienia i spojrzałam zegarek. Było już po 14 - znak że pięć godzin przesiedziałam przed telewizorem i nawet nie pamiętam co oglądałam. Westchnęłam ciężko i wstałam z kanapy. Dopiłam resztkę swojej coli, z której gaz już dawno się ulotnił, wyłączyłam telewizor, umyłam zęby i wyszłam z domu kierując się do stomatologa. Po dziesięciu minutach byłam już na miejscu. Przywitałam się z lekarzem i usiadłam na fotelu. Lekarz od razu zaczął ściągać druty z moich zębów. Nie minęło 30 minut a już mogłam wychodzić z gabinetu ciesząc się brakiem udrutowania w moich ustach. Następnym przystankiem był okulista. Szłam spacerkiem przez park rozglądając się w koło. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy widząc gromadkę dzieci bawiących się w piasku. Przypomniały mi się czasy kiedy to ja wraz z Chrisem bawiliśmy się w piasku kłócąc się o zabawki. Poczułam jak kolejna łza spływa mi po policzku więc szybko ją wytarłam i ruszyłam przed siebie. Długo nie zajęło mi dotarcie do budynku, więc szybko znalazłam się w recepcji by później udać się do poczekalni. Przede mną było kilka osób więc zaczęło mi się nudzić. Wyciągnęłam telefon i podłączyłam do niego słuchawki by za chwilę zatracić się w piosenkach ROOM94.
Po około godzinie przyszła kolej na mnie. Wyłączyłam muzykę i udałam się w kierunku drzwi gabinetu.
- Dzień dobry - przywitałam się z miłą kobietą w średnim wieku.
- Witam. Co Cię do mnie sprowadza? - spytała kobieta z uśmiechem.
- Chciałabym zmienić okulary.
- A coś się stało? Gorzej ze wzrokiem..?
- Nie. Wszystko jest w porządku. Nawet nie wiem po co je nosze, ale po prostu te są niewygodne.
- Chwileczkę. Pozwól za mną. - kobieta skierowała się do małego pokoiku z różnymi przyrządami. - usiądź - wskazała na krzesło obok stolika na którym znajdowało się urządzenie podobne do mikroskopu. Przynajmniej było łudząco podobne. - spójrz w te dwa szkiełka - wskazała na coś w stylu okularów od mikroskopu. Wykonałam polecenie. Kobieta zaczęła coś majstrować przy urządzeniu. Wydała z siebie cichy pomruk po czym wstała i chwyciła mnie za rękę ciągnąc w kierunku tablicy z literkami. Zaczynała wskazywać mi różne litery, nawet te najmniejsze, które nie były dla mnie żadnym problemem. W końcu kobieta odeszła od tablicy i usiadła przy swoim biurku. - podaj mi swoje okulary - kobieta wyciągnęła po nie rękę na co wzruszyłam ramionami i wykonałam polecenie. To co kobieta zrobiła przeszło moje najśmielsze oczekiwania, mianowicie złamała je na dwie części.
- Co pani..!
- Nie będą ci już potrzebne. Masz lepsze oczy ode mnie - kobieta przerwała mi uśmiechając się widząc moją zszokowaną minę.
- Alee...
- Nic nie mów. Nie wiem co za bałwan kazał ci płacić niepotrzebnie za okulary których w ogóle nie powinnaś nosić. Szczerze to mało mnie to interesuje, ale jeżeli myślisz że pozwolę Ci niszczyć swój wzrok to się grubo mylisz. Masz śliczne zielone oczy i nie powinnaś kryć ich za szkłem i niewygodnym plastikiem.
- Naprawdę ich nie potrzebuję?
- Naprawdę. A teraz zmykaj. - powiedziała z uśmiechem
- Do widzenia - odpowiedziałam nadal zszokowana i wyszłam z gabinetu.


Nie mam pojęcia kiedy znalazłam się w domu. Podeszłam do lustra i spojrzałam w nie zszokowana. Wyglądałam jak debil. W okularach moja twarz była dopełniona a teraz wyglądałam tak jakoś...łyso? Odcknęłam się dopiero kiedy usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu.
- Hejka Meggie! Czemu nie było cię na lekcjach? A tak właściwie to... - zamarła kiedy odwróciłam się w jej stronę - A tak właściwie to co ty ze sobą zrobiłaś?! - krzyknęła zszokowana Diana.
- Wyglądam okropnie - schowałam twarz w dłonie.
- Co?! Jak możesz tak mówić?! Jesteś śliczna!! - uśmiechnęła się odciągając moje dłonie od twarzy.
- Żartujesz sobie?! - burknęłam oburzona
- No chyba kpisz. Spójrz w lustro i powiedz mi co widzisz. - spojrzałam w lustro i już miałam otworzyć usta żeby coś powiedzieć ale ona kontynuowała - Widzisz śliczną dziewczynę z dużymi zielonymi oczami, rudymi włosami, jasną karnacją i pięknymi prostymi zębami. Jeszcze raz mi powiesz że jesteś brzydka to dostaniesz z patelni. - Zastrzegła sobie na co obróciłam się w jej stronę by coś powiedzieć lecz zamilkłam. Ona naprawdę trzymała patelnię. Chyba zauważyła moje zdziwienie bo od razu zaczęła wyjaśniać. - Mama chciała żebym kupiła nową patelnię z teflonu bo z tamtej rączka uleciała - wzruszyła ramionami i ruszyła do kuchni.
- Ahaaa...? Okej ja ide spać bo jutro czeka nas ważny dzień. Muszę wcześnie wstać. Dobranoc - uśmiechnęłam się w jej stronę ukazując równy szereg zębów i ruszyłam na górę.
- Zabiłabym za taki uśmiech..! - zawyła zrezygnowana i kontynuowała rozpakowywanie zakupów.
Uśmiechnęłam się pod nosem i weszłam do pokoju. Przebrałam się w piżamę, położyłam do łóżka i schowałam pod kołdrą. Byłam tak zmęczona dzisiejszym dniem, że sen przyszedł do mnie bardzo szybko.

~*~

Mam nadzieję że jest okej xD
Pisany przez dwa dni :>
Chciałam już początek mieć z głowy i jakoś zachęcić do czytania bo prolog raczej nie jest zbyt zachęcający ponieważ nic nie da się po nim wywnioskować :P
Może się spodoba, może nie...
Ja jestem średnio z niego zadowolona, gdyż zawsze może być lepiej no ale... jak już wyszło :)
Miałam wene i musiałam to wykorzystać.
W następnym dziale będzie się działooo xD
Ale okej, nic nie mówię bo się wygadam.
Dziękuję wszystkim tym którzy przeczytali ten dział :)
Może to nie jest jakieś arcydzieło ale bardzo lubie pisać i to od małego i chciałabym się dzielić z innymi tym co mnie fascynuje.
Nie bez powodu kiedyś nazywali mnie bajkopisarką xD
Kinga - jeżeli to przeczytasz to wiesz o czym mówię :P
Jeżeli przeczytałaś/eś to skomentuj albo przynajmniej zaznacz pod rozdziałem w reakcjach że przeczytałaś/eś.
To motywuje do dalszego pisania.
Do następnego :))

2 komentarze:

  1. -Skakałam po innych profilach i natknęłam się na twojego bloga. ;)
    To co tu piszesz jest genialne i takie inne...
    Przeczytałam wszystkie rozdziały i nie mogę doczekać się nowego rozdziału.
    Zapraszam do mnie na doyoulovemejustin.blogspot.com jeśli wpadniesz i skometujesz udostępnie twojego bloga na stronce o Justinie którą mam na FB

    OdpowiedzUsuń